Złe wieści dla Polski z Brukseli. Pakiet mobilności przyjęty
Pakiet mobilności, nazywany przez polskich kierowców "śmiertelną pułapką dla polskiego transportu" przyjęty w UE. Unijni ambasadorowie zatwierdzili porozumienie ws. nowych regulacji dot. zasady funkcjonowania firm transportowych na terytorium Unii.
Polska, wraz z innymi ośmioma państwami, głosowała przeciwko tym zmianom. Dla naszych przedsiębiorców jednym z najbardziej problematycznych zapisów jest ten, na podstawie którego każda ciężarówka raz na osiem tygodni musi wrócić do swojej bazy.
"Należy głośno mówić, że założenia kompromisu to wciąż nadal śmiertelna pułapka dla polskiego transportu, ale i transportu z Litwy, Rumunii, Chorwacji, Węgier i Bułgarii" – czytamy w oświadczeniu Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska". Pismo transportowców przytaczał serwis RMF24.
Krytycy podkreślają ponadto, że efektem zmian będzie pogorszenie płacowej konkurencyjności m. in. polskich przewoźników w UE, co według państw wschodnich jest ciosem wymierzonym we wspólny unijny rynek. Dotychczasowe przepisy chciała zmienić z kolei Francja. Bułgarscy politycy nazywają pakiet mobilności "reformą Macrona".
Przewoźnicy obawiają się nadmiaru dodatkowych obciążeń biurokratycznych, związanych ze szczegółowym wypełnianiem dokumentów. Tego wymagają nowe regulacje.
Reforma "oszczędziła" przewoźników w przewozach dwustronnych oraz tranzytowych. Polscy kierowcy zarabiają jednak najwięcej na tzw. kabotażu, czyli kursach realizowanych przez polskich przewoźników wewnątrz innego państwa. Nowe zasady przewidują prawo dla polskich przewoźników do trzech przejazdów kabotażowych w ciągu tygodnia, a potem nakazują cztery dni przymusowego postoju bez kolejnych kursów. To może wykończyć polski rynek przewoźników.
Jak informuje DW, w piątek po raz kolejny przeciw tej reformie opowiedziała się Polska, trzy kraje bałtyckie, Bułgaria, Rumunia, Malta i Cypr. Belgowie i Brytyjczycy wstrzymali się od głosu. Nowe regulacja zaczną obowiązywać w czerwcu 2021 roku.